Ukoić duszę, uleczyć rany, żyć dalej... Droga do zapomnienia (2013)

Droga do zapomnienia - The Railway Man (2013)

Zobacz trailer filmu 

Film, który pragnę dziś szczególnie polecić do obejrzenia nosi tytuł 'Droga do Zapomnienia'. Scenariusz oparty jest na autentycznej historii weterana wojennego Erica Lomaxa, który w czasie II wojny światowej  pracował jako oficer łączności pod komendą Wielkiej Brytanii. 'Droga do Zapomnienia' nie jest typowym dramatem wojennym, w którym większość akcji odbywa się na polu bitwy. To połączenie filmu biograficznego, dramatu, a liczne retrospekcje będące "kliszą w pamięci" głównego bohatera, w sugestywny sposób ukazują jak wielkie piętno jest w stanie odcisnąć wojna na życiu człowieka. Główny bohater udręczony wspomnieniami sprzed ponad 40 lat to postać tragiczna, rozdarta pomiędzy nienawiścią do swojego prześladowcy -  tłumacza Kempeitai Takashigo Nagasego (w jego rolę wcielił się Hiroyuki Sanada), a chęcią pogodzenia się z losem i budowania życia od nowa. Tym bardziej, że w życiu niemłodego już Lomaxa, przypadkowo pojawia się... miłość.
źródło: http://www.filmweb.pl/film/Droga+do+zapomnienia-2013-633853/photos/475903
Dokładnie - przypadkowo. Lomax to bystry, inteligentny, a zarazem powściągliwy mężczyzna. Jego największą pasją jest kolej. Znajomość tras, rozkładów jazdy,  najbardziej skomplikowanych połączeń, a nawet godzin odjazdów, zaowocowała niespodziewanym spotkaniem. Trudno wręcz uwierzyć, że schowany za wielkimi okularami, z wąsami i niechlujnie ułożonymi włosami starszy Pan zauroczy swoją osobą atrakcyjną Patricie Wallace (Nicole Kidman). Ale tak się stało. I ta pełna ciepła kobieta zmieniła monotonne życie Lomaxa. Stała się światełkiem w tunelu, dzięki któremu jego życie zaczęło nabierać barw. Jednak 'sygnał szczęścia' zaczęły zakłócać pojawiające się z coraz większą częstotliwością mary. Powracający obraz Kempeitai wydającego rozkaz zaciągnięcia Lomaxa do pewnego budynku, wywołuje u byłego oficera konwulsje i ataki paniki. Wspomnienia powracają, a wraz z nimi otępienie i coraz częstsza nieobecność
źródło: http://www.filmweb.pl/film/Droga+do+zapomnienia-2013-633853/photos/454484

Bezradność, którą czuje pani Wallace wobec tego co dzieje się z jej mężem zaczyna być coraz bardziej doskwierająca. Czuje, że go traci, że odpływa on wspomnieniami gdzieś daleko. Do miejsc, których ona nie ma prawa znać. Jednak Patti nie daje za wygraną. Poszukuje odpowiedzi na to co wydarzyło się podczas wojny u innego oficera, który spędził niewolę  wraz z jej mężem. Dzięki swemu uporowi dowiaduje się jak wielkie męki przeszedł Eric, gdy przyznał się do zbudowania odbiornika radiowego. Przyjaciel Lomaxa opowiada historie, których był naocznym świadkiem, lecz kończy relacjonować na chwili, gdy po półżywego Erica przyszedł Nagase i zabrał 'na przesłuchanie'. To co wydarzyło się dalej jest mroczną tajemnicą, niezagojoną raną na duszy głównego bohatera.
źródło: http://www.filmweb.pl/film/Droga+do+zapomnienia-2013-633853/photos/489012
W momencie, gdy Lomax dowiaduje się, że Nagase nadal żyje, ma szansę ostatecznego rozliczenia się z przeszłością. Może wymierzyć karę swojemu największemu prześladowcy i tym samym raz na zawsze uporać się z żalem i gniewem. Jak postąpi? 
Podróż po życiu Lomaxa to lekcja pokory, odwagi i wielkiej siły, która drzemie w człowieku. Pokazuje też, że miłość jest w stanie, może nie uleczyć, lecz z pewnością załagodzić nawet te najboleśniejsze rany.
...
Pierwszy raz oglądałam film w reżyserii Jonathana Templitzkyego... i chcę więcej! Film toczący się w dwóch płaszczyznach czasowych jest sugestywny i wzruszający. Historia została opowiedziana od początku do końca tak, aby utkwić w pamięci. Colin Firth mistrzowsko zagrał rolę Erica Lomaxa - przedstawiając człowieka zagubionego, dającego się ponieść melancholii, a przy tym niezwykle inteligentnego. Patrząc na Nicole Kidman mam wrażenie, że potrafi ona wcielić się w każdą rolę. W 'Drodze do zapomnienia' tworzy postać do której czuje się ogromną sympatię za oddanie, troskę, umiejętność dostrzeżenia w drugim człowieku prawdziwego, wewnętrznego piękna. Jeszcze na jedną osobę chciałabym zwrócić uwagę. Jeremy Irvine (młody oficer Lomax) ukazał wojenne losy Erica w niezwykły sposób. Miałam wrażenie, że to dzieje się naprawdę, że nie oglądam filmu, lecz dostaję się do prywatnych wspomnień bohatera. Jednym słowem - obsada brawurowa. 

Czas trwania: 1h57m 

Łapacz snów - bo każdy z nas ma sny, z kórych nie chce się przebudzić

♠ Posted by Unknown in ,,,,,


Łap swoje sny! Ile to razy budziłeś się z zapartym tchem, bo właśnie przed chwileczką miałeś ekscytujący sen.... którego niestety nie pamiętasz. Ale czujesz, że wiele się w nim działo i nie był on wcale przypadkowy. Może miał Cię ostrzec przed czymś, może miał zwrócić na coś Twoją uwagę? Teraz już po sprawie, bo przecież uleciał. 
A gdyby tak zatrzymać go na dłużej? Skrzętnie zapisać na kartce i przeanalizować główne wątki? Człowiek od razu byłby spokojniejszy. Zeszłoby z niego powietrze, odetchnąłby pełną piersią i pomyślał - Tak! jestem Panem i Władcą swoich snów i nic nie umknie mojej uwadze ;)

Złap swoje marzenia w "sieć"
Łapacz snów to wyjątkowy amulet, którego pochodzenie wywodzi się od plemion indiańskich zamieszkujących Amerykę Południową. Ten etniczny przedmiot ma za zadanie chronić domostwo przed złymi siłami, które zakradają się nocą pod postacią snów, siejąc strach i niepokój. Amulet składa się z sieci, która wpleciona jest w okrąg. Kształtem przypomina spiralę, która schodzi się ku środkowi. Najczęściej wykonana jest z włosia końskiego lub rzemienia. Charakterystyczną częścią łapacza snów są wiszące pióra, paciorki oraz inne zwiewne ozdoby, którym Indianie przypisywali określone moce. Amulet przeważnie wiesza się nad łóżkiem lub przed wejściem do domostwa. Zadaniem łapacza snów jest oddzielenie dobrych snów od złych marów. Tylko dobre moce, przynoszące spokojny, błogi sen przechodzą przez gęstą sieć. Złe zostają zatrzymane i rozpływają się wraz z brzaskiem słońca. Spływają po piórach, by już nigdy więcej nie wrócić...

21 lutego - jeśli w tym dniu własnoręcznie wykonasz swój łapacz snów, będzie miał on największą moc. Wtedy to odbywa się nów Księżyca w Rybach, które są znakiem duchowości i kontaktów z niematerialnym światem. Psss... łapacz snów należy od czasu do czasu odkurzyć, aby odnowić jego energię  ;) 



Jak wykonać łapacz snów
1. Zrób obręcz z cienkiej gałązki wierzby.
2. Owiń obręcz skórą, pozostawiając końce wystarczająco długie by je związać.
3. Utkaj pajęczynę ze ścięgien. Umieść wiązania w jednakowych odległościach dokoła obręczy, za wyjątkiem odległości między pierwszym i ostatnim wiązaniem, które powinno być mniejsze od pozostałych. Poza tym umieszczając pierwsze wiązanie w północno-zachodnim lub północno-wschodnim krańcu, z łatwością da się ukryć miejsce przymocowania elementów dekoracyjnych.
4. Przywiąż skórzane frędzle.
5. Udekoruj amulet koralikami, muszelkami, kamieniami, piórami itd.





Źródło: http://www.indianie.org/warsztaty-manualne/lapacz-snow.html


 Pozytywna energia krąży wokół nas, trzeba tylko sprytnie ją złapać!!!





Praska Jesień


Zamknij oczy i wyobraź sobie wzgórze. Stoisz na jego szczycie, a przed Tobą rozpościera się bajeczny widok. Strzeliste wieżyczki gotyckiej katedry unoszą się nad domami i nad całym miastem. Z daleka dostrzegasz również plac po którym spacerują nie setki lecz tysiące ludzi, którzy wyglądają jak przemieszczające się z miejsca na miejsce mrówki. Oto Hradczany - główna pozycja na mapie turysty, który odwiedza Pragę. Można śmiało powiedzieć, że wizyta w Pradze byłaby nieważna bez zobaczenia tego miejsca. Górująca nad miastem budowla o której wcześniej wspomniałam to katedra Św. Wita, która na mnie osobiście zrobiła piorunujące wrażenie. Patrząc na nią podziwiałam misterne, kunsztowne wykonanie, oryginalne gzymsy, postacie trębaczy i 'diabełków'. Zwisając z filarów spoglądały na wszystkie strony świata, przyciągając wzrok bardziej dociekliwych badaczy gotyckiej katedry.

Katedra Św. Wita została całkowicie ukończona w 1929 r. Ten przepiękny budynek Praga zawdzięcza Wacławowi I, który w 925 r. wybudował w tym miejscu pierwszy kościół. Czemu akurat Św. Wita? Powód jest prosty - relikwie tego świętego otrzymał książę Wacław, zatem czemu nie? Katedra uważana jest za symbol duchowy państwa. To w jej wnętrzu znajdują się klejnoty koronacyjne czeskich królów. Podziemia służą za katakumby, w których umiejscowione są grobowce. Katedra jest największym kościołem Pragi, jej wysokość to aż 97 m. Wchodząc do środka mamy nieodparte wrażenie, że jest to miejsce szczególne pod względem historycznym i religijnym. Ogromna przestrzeń, kolorowe witraże przez które nieśmiało przebija się światło, rozjaśniając ciemne i chłodne mury kościoła, daje poczucie wyjątkowości. Wokół mnóstwo ludzi, którzy chcą uchwycić na zdjęciach magię sacrum. Pnące się do góry filary, zaokrąglone sklepienia, mnóstwo wieżyczek, a wszystko to w monumentalnej budowli sakralnej, która przyciąga ludzi z całego świata.
Rynek Staromiejski (Staromestske Namesti) to historyczny plac na Starym Mieście. Znajduje się między Placem Wacława a Mostem Karola. Kiedyś usłyszałam od pewnej Pani, że swego czasu były cztery miasta, które swoim urokiem i czarem podbijały Europę - Kraków, Lwów, Wiedeń i Praga. I tak właśnie przechodząc wąskimi, brukowanymi ulicami, wśród tłumów ludzi, którzy również chcieli skorzystać z pięknej jesiennej pogody, można było zobaczyć całe bogactwo Pragi i utwierdzić się w przekonaniu o słuszności danej opinii. Odnowione, zabytkowe kamienice Starego Miasta prezentowały się wprost wyśmienicie. Budynki o różnych kolorach i kształtach otaczały plac, który tętnił życiem i radością. To wyjątkowe miejsce zostało wpisane na światową listę dziedzictwa kulturowego UNESCO w 1992 r. Na środku placu stoi pomnik Jana Husa, twórcy husytyzmu - ruchu religijno - społecznego. Ruch dotyczył odnowy życia religijnego, walcząc zarazem z nadużyciami ówczesnego kościoła. Za swoje 'niepopularne' poglądy Hus został spalony na stosie. Jednak jak widać, pamięć o nim wciąż żywa...

Jak zapewnić frajdę dzieciakom, wywołać uśmiech na twarzy dorosłych i zgromadzić całą widownię na otwartej przestrzeni? Ten sekret znają czescy artyści, prezentujący swoje wyjątkowe umiejętności na staromiejskim rynku. Przyjrzyjmy się im bliżej, bo byli nie mniejszą atrakcją niż wiekowe zabytki. Wśród młodszej populacji królował Pan 'bobas', którego darem była... twarz! Poprzez swą mimikę i zaczepki potrafił doprowadzić do łez tych mniejszych i tych starszych gapiów. Słodziak czy utrapienie? To już kwestia sporna co do niesfornego bobasa. Idąc dalej zobaczyliśmy całkiem spory tłum ludzi. Czy coś rozdawali? Nie! To tylko jeden zwariowany Norweg potrafił zrobić taki show, że ciężko było się przebić i zobaczyć jego występ. Do swojego przedstawienia zaangażował przechodniów, którzy zapewne trochę obawiali się czy na pewno wyjdą z tego cało. Prosty, ciekawy pomysł zaowocował dużym powodzeniem i równie dużymi owacjami. Może i do Polski zawita charyzmatyczny, przebojowy Norweg? Czary-mary, hokus-pokus... kolejny przystanek to próba podpatrzenia paru sztuczek (ups.. czarów) czeskiego magika. Nadal nie wiem jak on to robił, ale przedmioty znikały i pojawiały się w oka mgnieniu ;) Wyśmienitą zabawę zapewniała też Pani, robiąca niezliczoną ilość baniek mydlanych. Lśniły one w powietrzu, unosząc się nad głowami i opadając na wysokość, która umożliwiała małym łowcom całkowite ich unieszkodliwienie.


Centralnym punktem wycieczki na staromiejski rynek jest średniowieczny zegar astronomiczny Orłoj. Znajduje się on na południowej ścianie ratusza. Rada: jeśli do końca nie znamy topografii rynku, a chcemy go zobaczyć, to po prostu kierujmy się w stronę dużego skupiska ludzi. Zegar już od ponad 600 lat pokazuje dokładny czas oraz położenie ciał na nieboskłonie. Co godzinę za sprawą tego wyjątkowego zegara można zobaczyć jedyny w swoim rodzaju spektakl, którego aktorami są Śmierć, Chciwość, Próżność, 12 Apostołów oraz Turek (szkielet przedstawiający śmierć pociąga za sznur dzwonu). Mechanizm zegara powstał w czasach średniowiecza, co budzi jeszcze większe zdumienie i zaciekawienie (w końcu okres średniowiecza do najbardziej lukratywnych pod względem rozwoju nie należał). Czeski Orłoj to jedna z głównych wizytówek Pragi. Można go znaleźć na różnych bibelotach (magnesach, popielniczkach oraz brelokach).



'W przestrzeni Smoka'

♠ Posted by Unknown in
Lubię rzeczy które zaskakują, ciekawostki - które inspirują, a zarazem poszerzają horyzonty. Dlatego napiszę dziś o pewnej wystawie, która niedawno dobiegła końca. Wystawie niezwykłej poprzez swoją egzotykę i symbolikę. Pokazuje ona jak olbrzymie różnice istniały (i nadal istnieją) w mentalności Europejczyków i Azjatów.
Wystawa, którą miałam przyjemność obejrzeć nosi nazwę 'W przestrzeni Smoka'. Jest to przestrzeń wyjątkowa i jedyna w swoim rodzaju. Stanowi podróż po wielowiekowej tradycji i kulturze Chin. Dzięki niej poznajemy co dla ówczesnego chińczyka było kanonem piękna, co stanowiło sacrum, w co wierzono.
 'W przestrzeni Smoka' to spotkanie z najcenniejszymi i najciekawszymi obiektami sztuki i rzemiosła Chin, które zostały zgromadzone w Muzeum Narodowym w Krakowie. Kolekcja obejmująca około 3000 eksponatów powstała dzięki darom ponad 30 osób, ze szczególnym uwzględnieniem profesora Juliana Ignacego Nowaka (1865-1946). To on w 1946 roku przekazał liczny zbiór ceramiki chińskiej, którą przez kilka miesięcy mogliśmy cieszyć oko. Warto podkreślić jej ogromną wartość historyczną i artystyczną, pozwalającą prześledzić sposób w jaki zmieniało się rzemiosło artystyczne od epoki Han (206 r.p.n.e. - 220 r.n.e.) aż do końca epoki Qing (1644-1911). Nad całą wystawą dumnie górował jeden z najważniejszych symboli kojarzonych z Państwem Środka, czyli smok.

Smok w kulturze chińskiej ma całkiem inne znaczenie niż w wersji europejskiej. W naszej kulturze jawi się jako symbol grzechu, zła, zepsucia. Jako postać nierzeczywista, owiana aurą tajemniczości - budzi niebezpieczeństwo. Dlatego trzeba ją unieszkodliwić, a nawet zgładzić.
W Chinach smok ma inne znaczenie. Smok to przede wszystkim symbol cesarza - ale tylko ten posiadający 5 palców. Posługiwanie się jego wizerunkiem przez przeciętnego chińczyka było wbrew prawu i obowiązującym zwyczajom. 5-palczasty smok bardzo często występował na cesarskich szatach. Najpowszechniejsze w obiegu były 3-palczaste smoki, których używali urzędnicy państwowi, artyści etc. Jak już wcześniej wspomniałam chińczycy upatrują w wielu przedmiotach, zwierzętach, roślinach symbole, którym przypisują konkretne cechy, właściwości. I oto smok jawi się jako symbol odnowy, gdyż jesienią zakopuje się w mule, a budzi się na wiosnę. To huragan przemierzający przestworza (chociaż nie posiada skrzydeł). Pioruny uznawane są za pazury smoka.
Kolejną interesującą kwestią jest jego fizjonomia. Przypomina jaszczurkę, a poszczególne części jego ciała zostały zapożyczone od innych zwierząt. Według legendy pożyczył on rogi od jelenia, a łuski od najpiękniejszej wydry.
Osobą, która w Chinach odpowiadała za tworzenie kultury był Erudyta. Miał on swój własny gabinet, był poważany przez społeczeństwo i osiągał wysokie dochody. Do jego obowiązków należała kaligrafia, malarstwo oraz inne aspekty związane z kulturą i sztuką. Erudytą zostawała osoba, której nie udało się zdać egzaminu na urzędnika państwowego. Egzaminy te  były bardzo trudne, a osoby przystępujące do nich niejednokrotnie musiały poświęcić sporą część życia na przygotowania. Było jednak warto - urzędnik w hierarchii społecznej zajmował jedną z czołowych pozycji.
 Na wystawie można było obejrzeć bogaty zbiór ceramiki z różnych epok m.in. naczynia o opalenizującej barwie z ok. II w. p.n.e., figurki grobowe z epoki dynastii Tang, a także rzeźby i inne obiekty, które swój byt zawdzięczają systemowi filozoficznemu buddyzmu (np.portrety 16 uczniów Buddy - Arhatów). Każda epoka rządziła się swoimi prawami. Song i Yuan to subtelne kolory i proste wzornictwo. Pozorna niedoskonałość naczyń to wbrew obiegowej opinii zabieg celowy. Plamy miały nieregularny kształt, który pełnił funkcję ozdobną. W momencie gdy w Europie przywiązywano uwagę do wizualności, doskonałej formy, to w Chinach tą estetykę odczuwano w inny sposób. Liczyła się faktura oraz to czy przedmiot jest przyjemny w dotyku.
Wspomniane wcześniej figurki grobowe były miniaturkami osób lub rzeczy które mogły się przydać zmarłemu po śmierci, bądź umilić mu wędrówkę w zaświaty (+ ewentualny come back ). Warto wymienić choćby figurkę ducha ziemi, pilnującą ładu, porządku oraz spokoju zmarłego. Ponadto, bogatym chińczykom zostawiano w pochówku monety. Jako symbol bezpieczeństwa i podstawa życia miały mu służyć także w dalszej wędrówce. Figurki były malowane w 3 kolorach charakterystycznych dla dynastii Tang: biało- żółtym, biało- kremowym oraz zielonym.

Chiny kojarzone są oczywiście z herbatą, a w czymś trzeba ją podawać. Niewielkie, pełne uroku czarki na herbatę wykonane z dekoracyjnego szkliwa najczęściej kojarzone są z plamiastym sztykretem, bądź wzorem zajęczych skórek. Są to widoczne wewnątrz czarek wzory-plamki, które tworzono poprzez nakładanie papieru w 'strategicznych' dla wzoru miejscach. Papier szybciej się wypalał pozostawiając ciekawy efekt końcowy.
Epoka Ming to charakterystyczne biało - niebieskie zastawy porcelanowe i inne elementy ozdobne wykonane z tego materiału.
 Moją ulubioną częścią ekspozycji były majestatyczne figurki Buddy (symbol długowieczności). Taka właśnie figurka, wykonana ze złota i innych szlachetnych materiałów stanowiła podarek, składany nowonarodzonym synom cesarskim. Skoro już jesteśmy przy postaci Buddy - pora wspomnieć o jego uczniach, czyli Arhatach. Arhaci byli kimś na wzór Apostołów, jednak znacznie się od nich różnili. Uczniowie Jezusa byli piękni, wyidealizowani, z kolei Arhaci podkreślali swoją brzydotę. Miało to na celu uwydatnić ich ogromną mądrość i skupiać całą uwagę nie na ich pięknie zewnętrznym - lecz wewnętrznym. Również oni mieli swoich 'asystentów', których zadaniem było noszenie ksiąg oraz usługiwanie.
 
W XVI w. nastąpiły zmiany w tworzeniu sztuki chińskiej. Miało to związek z wpływem kultury perskiej na postrzeganie piękna w Państwie Środka. Inspiracja kolorem oraz kształtem przełożyła się na bardziej urozmaicone formy oraz bogatszą paletę kolorystyczną.


Dla Chińczyków zima ma swoich 3 przedstawicieli. Tymi 3 przyjaciółmi zimy są: sosna, bambus oraz kwiat śliwy. Sosna charakteryzuje się tym, że nie straszne są jej mrozy, śnieg - cały czas jest zielona. Gałęzie bambusowe to z kolei symbol nieśmiertelności oraz życzliwości. To, że szybko i cały czas rośnie w górę jest analogią do ciągłego robienia postępów, czyli kolokwialnie rzecz ujmując- 'pnięcia się w górę'. Kwiat śliwy to symbol wytrwałości. Kwitnie w zimie, wypuszczając małe czerwone kwiatki.


Również zwierzęta były dla artystów (Erudytów) natchnieniem do tworzenia sztuki. Znanym dziełem są 'Czaple przy wierzbie' Tu Binga (1770-1824). Czaple w buddyźmie to symbol czystości. Żyją w mule, jednak wychodząc z niego - nadal są nieskazitelne. Tak samo piękny kwiat lotosu, który wychodzi z błota na powierzchnię, w całej swej krasie - szlachetny i czysty. Ma to wyjątkowe znaczenie dla chińczyków. Oznacza w skrócie, że niezależnie od warunków w których dorastamy, ludzi z którymi przebywamy, każdy jest 'kapitanem swego losu' i może uczynić swoje życie wartościowym. Powinien być dobrym i życzliwym dla innych.

Uwagę przykuwała również bogata kolekcja tradycyjnych ubiorów chińskich - haftowanych, kolorowych, wykonanych z największą starannością. Częstym motywem wyszywanym na szatach męskich był smok oraz wzory nawiązujące do natury / przyrody.

Piękna kolekcja jedwabnych spódnic to kolejny mocny punkt wystawy. Najczęściej wyszywane na nich były : motyle, kaczki mandarynki (symbol udanego małżeństwa), peonia (królowa wszystkich kwiatów), owoce granatu (symbol potomstwa ze względu na dużą ilość nasion - czyli synów).


W tym miejscu nie można nie wspomnieć o kobiecym obuwiu. Ja z moją stopą w rozmiarze 40 zdecydowanie nie pasowałabym do chińskiego kanonu piękna. Ideałem były stopy o długości dłoni. Dlatego też dziewczynkom w wieku przeważnie 4-5 lat krępowano stopy, owijając je bandażami. Opis tego procederu jest bardzo brutalny, więc w tym miejscu wolę go zaniechać. W każdym razie - w rezultacie kości były łamane, a ciasne skrępowanie stóp miało je formować w idealny kształt 'złotych linii'.

Kolejnym punktem wystawy, który zdumiewał, były zabawki przedstawiające akrobatów. Dzięki swojej aerodynamicznej konstrukcji poruszały się po wprawieniu ich w ruch. Ich możliwości były również pokazane na filmie wyświetlanym ponad gablotą. Sprytny projekt, to ewidentny dowód na to, że chińczycy od dawien dawna potrafili wykraczać ponad przeciętność (nie tylko chińska 'masówka').

Chciałabym polecić wszystkim wystawę 'W przestrzeni smoka' ale niestety - już jej nie ma. Ja byłam, widziałam i dowiedziałam się od pasjonatów sztuki i kultury chińskiej wielu interesujących rzeczy. Większość z nich nakreśliłam tutaj. Jednak nie wszystko. Dlatego postaram się w dalszych treściach dotyczących Chin, wplątywać kolejne informacje dotyczące chińskiej kultury, tradycji i symboliki.


'Melancholia' - Lars von Trier cz.I


Lars von Trier zaserwował widzom film, który budzi skrajne emocje. Film, którego fabuła jest momentami tak irracjonalna i niezrozumiała, że łatwo zgubić wątek. Bo to nie jest film katastroficzny o zderzeniu się dwóch planet. Tutaj nikt nie ratuje świata używając magicznych mocy. W tym przypadku planeta Melancholia, która ma uderzyć w Ziemię jest symbolem tego co dzieje się w ludzkim umyśle. Stanu przygnębienia, beznadziei i lęku.
'Melancholia' zaczyna się długim, 8 minutowym wstępem, będącym zbitkiem obrazów z późniejszych partii filmu (w wersji slow motion x 100 000). W tej części dużą rolę odgrywa muzyka, która jest tak smutna i ciężka, że widz czuje się, jakby wrzucono go do słoika i zakręcono wieczko. Wstęp można uznać za naturalną  selekcję. Jeśli przez niego przebrnąłeś, znaczy że jesteś zdeterminowany  i wiesz, że bardzo chcesz oglądnąć ten film. Bo i warto.
W pierwszej części 'Melancholii' poznajemy główną bohaterkę - Justine (Kirsten Dunst) - świeżo upieczoną pannę młodą. Wraz z Michaelem (mężem) docierają spóźnieni na przyjęcie weselne. Nic nie wskazuje na to, że Justine jest chora. Jej przygnębienie jest skrzętnie ukryte. Być może sama chce sobie udowodnić, że jest w stanie wznieść się ponad wszystko i uszczęśliwić mężczyznę, który ślubował jej 'do śmierci'. Cóż, koniec końców zakończył ten związek po paru godzinach, ale i tak trzeba mu oddać sprawiedliwość - starał się. Bardzo.
Początkowo Justine jest uśmiechnięta, frywolna, okazuje dużo czułości Michaelowi. Widać, że cieszy się z zamążpójścia. Wszystko zaczyna się psuć w momencie gdy siada przy stole ze swoją rodziną. Już przed wejściem na salę bankietową jej siostra Claire wita młodych z wyrzutem, że psują jej organizację wesela, goście czekają itd., a szwagier nie omieszka wypomnieć jak dużo kosztowało go przyjęcie. Przy stole poznajemy kolejne indywidua należące do bliskiej rodziny panny młodej.
Pierwsza w kolejności jest matka, która właściwie nie wiadomo po co przyszła. Zadufana siedzi sztywno, nic jej się nie podoba i oczywiście wyraża swoją opinię, w której bezceremonialnie uznaje to małżeństwo za bezsensowne. Nie okazuje żadnego wsparcia córce. Jest oziębła i wyrafinowana. Nawet próba usunięcia jej z wesela spala na panewce, więc dodatkowo jest nie do ruszenia.
Ojciec panny młodej to następny oryginalny przypadek. W przeciwieństwie do swojej ex-małżonki na weselu bawi się wprost wyśmienicie. Bryluje w otoczeniu dwóch Betty, robiąc mało śmieszne, wręcz głupie żarty. Pomimo tego, że irytuje swoim zachowaniem, to jednak od czasu do czasu odrywa się od swoich kobiet i okazuje córce czułość.
Nagle ni z tego ni z owego coś dziwnego zaczyna dziać się z Justine. Staje się zamyślona, oderwana od rzeczywistości. W momencie zauważa to Claire. Z rozmowy którą przeprowadzają możemy wywnioskować, że cały ślub jest grubymi nićmi szyty i ma na celu pomóc pannie młodej wrócić do zdrowia i normalnego życia.
Jak łatwo się domyśleć cały misterny plan legł w gruzach. Z biegiem czasu dziewczyna staje się jeszcze bardziej apatyczna, zamknięta. Patrząc na nią ma się wrażenie, że czuje się jak w klatce z której chce uciec, a nie może. Coraz częściej znika z wesela, aż w końcu w napadzie jakiegoś dziwnego szału zdradza męża z przypadkowym mężczyzną.
Nie można pominąć osoby pana młodego.To również postać tragiczna w całej tej chorej sytuacji. A z pewnością najbardziej pokrzywdzona. Michael gdyby mógł uchyliłby nieba swojej Justine. Już w przemówieniu weselnym wyznał publicznie, że wspanialszej żony nie mógł sobie wymarzyć. Gdy znikała raz po raz z przyjęcia, całą winę wziął na siebie, argumentując, że nie okazywał jej wystarczająco dużo uwagi. Żeby sprawić żonie radość, podarował jej zdjęcie z miejscem, które miało być ich azylem, rajem na Ziemi. Zorientował się, że w tym związku jest sam, gdy porzuciła -  najpierw zdjęcie na kanapie, a później jego - w chwili gdy mieli skonsumować małżeństwo.
Pierwsza część kończy się bez happy endu, pozostawiając widza z bardzo skrajnymi uczuciami.
cdn...

Imagine Dragons - 'Smoke + Mirrors'

Nie ukrywam, że będzie to swego rodzaju laurka dla zespołu Imagine Dragons i ich nowego albumu 'Smoke + Mirrors'. Ale spokojnie - w pełni zasłużona. Płyta jest tak różnorodna  i ciekawa, że słuchając jej już n-ty raz ciągle znajduję coś zaskakującego i inspirującego.
'Smoke + Mirrors' to drugi album studyjny Imagine Dragons. Zespół określany jako indierockowy powstał w 2008 r. robiąc niemałe zamieszanie na rynku muzycznym. Z poprzedniego albumu wystarczy wymienić takie piosenki jak Radioactive, Demons, It's time. Myślę, że tylko najbardziej odporni na muzykę, nie słyszeli choćby raz w radio któregoś z tych utworów.

Tutaj wtrącę trochę prywaty i powiem: dla mnie jak piosenka ma dobry tekst, jest rytmiczna, dźwięczna, wokalista/ka ma oryginalny głos i zgrany chórek to jestem w siódmym niebie. A jak na dodatek coś huknie w odpowiednim czasie to już w ogóle klękajcie narody. Zespół Imagine Dragons ma to wszystko. Ma pomysł na siebie i potrafi wkręcić w swój specyficzny klimat.

Dla przykładu...

Chcesz podbić kosmos z Imagine Dragons? Proszę bardzo! W piosence On Top of the world zespół wyrusza na podbój kosmosu (co prawda okazuje się, że tylko w produkcji filmowej -  ale zawsze). Na dodatek wokalista i chórek tak fajnie modulują głos, że zaczynasz czuć się jak w afrykańskiej dżungli. Prosi się tylko o zrobienie meksykańskiej fali i dołączenie do zabawy.


Krążek 'Smoke + Mirrors' udowadnia, że zespół po wielkim sukcesie albumu 'Night Visions' nie zwolnił tempa, a wręcz je przyspieszył! Materiał  na płytę powstał we współpracy z Alexem Da Kidem, który zasłynął z udziału w projektach takich gwiazd jak: Eminem, Nicki Minaj, Dr. Dre. Album składa się z 13 utworów z których 2 można było już usłyszeć pod koniec zeszłego roku (I Bet My Life, Gold).
  
Tracklista zawiera takie piosenki jak:
1. Shots
2. Gold
3. Smoke And Mirrors
4. I’m So Sorry
5. I Bet My Life
6. Polaroid
7. Friction
8. It Comes Back To You
9. Dream
10. Trouble
11. Summer
12. Hopeless Opus
13. The Fall
Wersja 'Smoke + Mirrors' Super Deluxe Edition to dodatkowe 8 piosenek: Thief, The Unknown, Second Chance, Release, Warriors, Battle Cry, Monster, Who We Are. 

Jeśli weźmiemy wszystkie piosenki z nowej płyty i wsadzimy je do jednego worka to powstanie istny 'kocioł bałkański'! To co stanie się z naszą głową będzie przypominać stan po użyciu elektrowstrząsów.
Każdy utwór ma w sobie coś wyjątkowego. Zamiast porannej kawy możemy pokusić się o porządny zastrzyk energii w postaci jednej z piosenek -Shots, I Bet My Life, Gold, Trouble, Monster. Mocne wybicie rytmu, ostra gitara z pewnością nie pozwolą nam zasnąć. Tak samo zresztą, a nawet i ze zwiększoną mocą zadziałają: I'm So Sorry, Friction, Thief, Warriors. W stan zadumy wprowadzą nas utwory: Smoke And Mirrors, Polaroid (który przypomina mi styl Lorde), Dream, It Comes Back To You. Fajne, etniczne brzmienie piosenki The Unknown podrywa z miejsca, a partie w których śpiewa sam wokalista to moment gdy spokojnie zamkniemy oczy i pobujamy w obłokach ;) Taka Afrika Afrika. Piosenka Battle Cry byłby z kolei idealnym soundtrackiem do filmu katastroficznego. Buduje napięcie! Najmniej z całego albumu podoba mi się utwór Summer i Second Chances, ale może jeszcze się do nich przekonam.

Na sam koniec mój ulubiony numer w całym albumie - Hopeless Opus. Mogę tej piosenki słuchać na okrągło, a tekst znam jak pacierz. Początek to delikatne, orientalne brzmienie. Ten utwór wprawia w zadumę, ponieważ zwraca uwagę na to, że każdy z nas tworzy własne 'dzieło' ze swojego życia. To co je warunkuje to praca, przypadek, los, różne dziwne zbiegi okoliczności, ludzie z którymi obcujemy. Jakie by ono nie było trzeba się z nim pogodzić i iść dalej do przodu, dążąc do szczęścia. Radosne - nie. Motywujące - trochę. Szczere - TAK.

To na tyle. Gorąco polecam ten album, warto go przesłuchać i to nie raz, nie dwa!
Ja daję 5/5.